wtorek, 10 kwietnia 2012

Małysz jego choroba i nici z planów.


              We włoskim Pordenone rozegrano pierwszą rundę Pucharu Świata Cross Country – Italian Baja. Po udanym prologu i pełnym przygód pierwszym dniu, choroba kierowcy uniemożliwiła załodze Adam Małysz/Rafał Marton, jadącej Mitsubishi L200, dalszą rywalizację. Rajd rozpoczął się piątkowym prologiem o długości 11,5 kilometra. Trasa prowadziła wąskimi szutrowymi drogami, obok których były głębokie rowy, później zamieniała się w kręte partie, a częściowo wiodła korytem okresowej rzeki, w której płynęły szerokie strumienie. Załoga Małysz/Marton, jadąca serwisowanym przez Offroadsport Mitsubishi L200 klasy T1 z benzynowym silnikiem o mocy 280 KM, zakończyła prolog na ósmym miejscu.
           
              W sobotę rozegrano dwa odcinki specjalne po 85 kilometrów każdy. Trasa Na pierwszym przejeździe Małysz złapał gumę i musiał zatrzymać się, by zmienić koło. W tym czasie wyprzedził go tylko jeden zawodnik. Później Adam kontynuował szybkim tempem, aż 50 metrów przed metą samochód wypadł z zakrętu i wpadł do rowu. Ta przygoda spowodowała sporą stratę czasową i spadek na dalszą pozycję. W czasie następnego przejazdu OS. Tagliamento szanse na odrobienie strat uniemożliwiała jazda w kurzu za wolniejszymi zawodnikami. Całodzienną rywalizację Małysz i Marton zakończyli na 18 pozycji.

- Ten rajd podoba mi się od początku – mówił Adam Małysz. – Prolog pojechaliśmy bardzo dobrze, zajęliśmy niezłe miejsce i dobrą pozycję startową. Dziś pierwszy oes też świetnie nam się jechało, utrzymywaliśmy dość szybkie tempo. Później złapaliśmy kapcia, ale szybko zmieniliśmy koło i wyprzedziła nas chyba tylko jedna załoga. Kontynuowaliśmy dobrą jazdę, ale niestety, 50 metrów przed metą było trochę za szybko i wpadliśmy do rowu.

- Leżeliśmy na boku i kiedy postawili nas na koła, próbowaliśmy wyjechać. Przez trudny do pokonania betonowy przepust wodny w rowie, straciliśmy dużo czasu i uszkodziliśmy wahacz. Drugi odcinek nie był już taki szybki, bo jechaliśmy w kurzu i nie dało się wyprzedzać. Dla nas najważniejsze jest zbieranie doświadczenia, nie przyjechaliśmy do Włoch, by szarżować, ale uczyć się i dopracowywać technikę jazdy. I tak jestem bardzo zadowolony z tempa, jakie udało nam się osiągnąć. Przede mną jeszcze wiele treningów i nauki, ale widzę spory postęp.

             W niedzielę ostre przeziębienie, silne bóle głowy i wysoka temperatura uniemożliwiły Adamowi Małyszowi start do odcinków specjalnych. Włoskie zawody Italian Baja traktowane były jako trening i zapoznanie się z nowym samochodem. Adam Małysz miał okazję zmierzyć się z zawodnikami światowej rangi, takimi jak Boris Gadasin, Toni Gardemeister, Peter van Merksteijn czy Miroslav Zapletal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz